Trening wystawowy z psem: Bianka, podesty i border collie – relacja z parku w Rzeszowie

Bianka na wystawowym szlaku – czyli jak ćwiczyć z psem i się nie pogubić (ani nie zjeść za dużo smaczków)

Jeśli ktoś myśli, że trening wystawowy to tylko stanie i ładne wyglądanie, to… nie ma pojęcia, co mówi 😄
Za tym pozornym „staniem jak posąg” kryje się całkiem spory wysiłek – zarówno dla psa, jak i dla przewodnika. A my – Bianka i ja – właśnie jesteśmy w samym środku tej przygody!

Bianka to młody owczarek podhalański, która przygotowuje się do swojej pierwszej wystawy. I choć jeszcze nie wiemy, czy zostanie gwiazdą ringów, to jedno jest pewne: na pewno skradnie serca swoją energią i białym puchatym wdziękiem.

Niedawno trenowałyśmy w parku w Rzeszowie, pod czujnym okiem naszej wspaniałej handlerki – Madzi Andrusiewicz. To kobieta, która potrafi sprawić, że pies stanie w miejscu z gracją, a człowiek nie zgubi smaczków po kieszeniach. Cudotwórczyni? Tak na 100%. Handlerka z pasją? Zdecydowanie!

Podczas treningu ćwiczyliśmy:

  • stanie na podestach – z rozproszeniami, w terenie, wśród szelestu liści, dziecięcych śmiechów i zapachów parku (czyli pełen pakiet wystawowego survivalu),
  • bieg po okręgu – tu Bianka zaskoczyła nas miłym galopkiem, choć momentami wyglądało to jak taniec niedźwiedzia z baletu narodowego 🐻🩰,
  • utrzymywanie skupienia mimo obecności nowego kolegi – małego, żywiołowego border collie. Wspólne tarzanie i gonitwa były nieodłączną częścią „rozgrzewki”.

Muszę przyznać, że Bianka najbardziej pokochała… podesty. Dlaczego? Bo tam było najwięcej smaczków! A jak wiadomo, pies, który dobrze stoi, dobrze je – to taka nasza wystawowa maksyma 😄


🐾 Coś dla innych psiarzy (czyli mini poradnik z przymrużeniem oka)

Trening wystawowy to nie tylko wygląd – to również emocje, skupienie i zaufanie między psem a człowiekiem.
Rozproszenia są twoim przyjacielem, nie wrogiem – ćwicz w parkach, przy szkołach, na rynku – pies ma się uczyć, że świat nie zatrzymuje się na czas wystawy.
Podesty to złoto – dają stabilizację i pomagają psu zrozumieć, gdzie mają być łapki. A przy okazji świetnie wyglądają na zdjęciach.
Smaczki to waluta XXI wieku. Ale uwaga – pies nie może za bardzo ich „czytać z dłoni” – warto mieszać nagrody z pochwałą i zabawą.


❤️ Dziękujemy!

Z całego serca dziękujemy Madzi – naszej ukochanej handlerce – za cierpliwość, ogrom wiedzy i serce do pracy z psami. Za to, że zawsze znajduje dla nas czas, nawet kiedy kalendarz pęka w szwach.
Mamy ogromną nadzieję, że to dopiero początek naszej wspólnej wystawowej przygody!

Comments

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *