Tradycja i pasja

Tradycja i pasja – nasza droga do hodowli

Tradycja naszej hodowli sięga moich najmłodszych lat. Zwierzęta towarzyszyły mi od chwili narodzin – jak wspomina moja mama, od zawsze w naszym domu były obecne psy i inne stworzenia. Szczególne miejsce w sercu zajmował maltańczyk Karina, sprowadzony w latach 70. z Niemiec. Była Championem Polski w ZKwP, a jednocześnie moją pierwszą strażniczką – spała przy mnie, pilnowała w wózku i nie pozwalała, by ktokolwiek się do mnie zbliżył.

Moja mama należała do ZKwP i brała udział w wystawach, a mnie przekazała swoją ogromną miłość do zwierząt. W naszym domu pojawiały się nie tylko psy, ale także białe myszki, papużki, małpka czy uratowany zimą gołąb Kasia. Dorastałam we Wrocławiu wśród tej różnorodnej gromadki.


Pierwsza Karina – moja psia przyjaciółka

Kiedy byłam w szkole podstawowej, dzieci z podwórka znalazły czarnego cocker spaniela. Miała około siedmiu miesięcy i od pierwszego spojrzenia wiedziałam, że chcę, aby została ze mną. Pobiegłam do domu błagać mamę – ta zgodziła się pod warunkiem, że damy ogłoszenie i jeśli nikt się nie zgłosi, pies zostanie z nami. Tak właśnie do naszego domu trafiła druga Karina – wierna przyjaciółka mojego dzieciństwa.

Była wyjątkowa – mądra, posłuszna, towarzysząca mi w każdej chwili. Codziennie rano wstawałam, aby wyjść z nią na spacer przed szkołą, a po lekcjach biegłam do domu, by znów spędzić z nią czas. Chodziła przy nodze bez smyczy i zawsze czuwała nad moim bezpieczeństwem. Kiedy w wieku 16 lat straciłam mamę, to właśnie ona została ze mną i była moją rodziną. Towarzyszyła mi jeszcze długo, aż do swojej późnej starości, kiedy byłam już dorosła i poznałam mojego męża.


Początki hodowli

Kiedy założyliśmy rodzinę, naturalne było, że także nasze dzieci chciały mieć psa. Znów wybór padł na spaniela – tym razem srebrno-czarną suczkę, której ponownie daliśmy imię Karina. Dołączył do niej złoty cocker spaniel Karmel i wtedy świadomie podjęliśmy decyzję o pierwszym kryciu. Na świat przyszło dziewięć pięknych szczeniąt.

Choć jeszcze wtedy nie działaliśmy w ZKwP, od początku stawialiśmy na odpowiedzialność. Maluchy były pod stałą opieką weterynarza, miały komplet szczepień, odrobaczeń i trafiły do nowych domów z wyprawkami oraz książeczkami zdrowia. Z tego miotu zostawiliśmy u siebie czarną suczkę Channel, która dała dwa kolejne wspaniałe mioty.

Karina i Channel były z nami przez wiele lat – aż do 2020 roku, kiedy odeszły ze starości za Tęczowy Most.


Narodziny nowej pasji – owczarki podhalańskie

Wtedy właśnie narodziła się myśl o prawdziwej hodowli w strukturach ZKwP. Zaczęliśmy świadomą drogę, sięgającą tradycji mojej mamy i naszych pierwszych psów. Postawiliśmy na rasę wyjątkową – polskiego owczarka podhalańskiego, który łączy w sobie majestat, wierność i siłę.

Tak do naszego domu trafiła nasza pierwsza podhalanka – Eliza, od której zaczęła się historia hodowli Królewskie Wzgórze Polski Owczarek Podhalański.


👉 Dziś możemy powiedzieć, że hodowla to nie tylko nasza praca, ale przede wszystkim pasja, tradycja i miłość do zwierząt, którą pielęgnujemy od pokoleń.